czerwca 10, 2010

Sówkowa spódnica z dżinsów i nowa torba, też sówkowa

Były sobie dżinsy, które pewnego pięknego dnia przetarły się... tam gdzie słońce nie dochodzi. Szkoda było wyrzucać, głupio było zadkiem świecić, zostały więc odłożone na później. Przedwczoraj uznałam, że później już jest - i w jeden wieczór powstała spódnica. Dziś miała premierę w pracy.
A tutaj torebka sówko, albo szyszkopodobna. Efekt ostatniego szyciowego weekendu. Inspirowana przepisem z tegorocznej kwietniowej Burdy.

Tu dzisiejsza prezentacja "dzieł" i otoczki. Czyli spódnica, sówka, torebka, zmemłana i podkasana koszulka, nienaturalnie palona słońcem stopa i plac zabaw w tle. Góry na zdjęciu Reszta kadłuba wysoce niewizyjna w ostatnich dniach, albowiem pylą trawy, topole czy jakiś inne zielone gówno w związku z czym mam pierwszy raz w życiu monstrualny katar alergiczny ze wszystkimi przyległościami, czyli nos jak Rudolf, oczy jak Garfield i działające tylko pół mózgu.

I to tyle.

Źienkuje Państfu za uwage, boniebasz bab katar, koncze da dziś.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails