listopada 15, 2010

Jesiennie na brązowo

Lubię buty inne niż czarne. Czerwone, niebieskie, białe... No lubię i już. Brązowych dawno nie miałam, więc tej jesieni pomykam właśnie w takich. Wszystko pięknie, tylko okazało się, że pasującej do nich torby brak. Ponieważ od niedawna wyznaję zasadę, że nie kupuję tego co mogę i umiem zrobić sama - trzeba było uszyć torbę. Materiał - zdecydowanie vintage. Znaleziona w szafie Mamy co najmniej dwudziestoletnia "wełna garniturowa". Na torbę też się nadała.






Jako podszewka występuje jeszcze starszy, koszmarnie oślizgły materiał niewiadomego pochodzenia. Gdybym nie musiała z niego szyć, podobałby mi się jeszcze bardziej :)

listopada 14, 2010

"C.D.N. tylko musze pozmywać" - czyli jak się znika na 2 miesiące

Tymi słowami zakończyłam ostatni post. Było to... drobiażdżek, pikuś, fraszka...22 sierpnia, czyli dwa i pół miesiąca temu. Jeśli ktoś z Państwa chciałby mnie przebić w kwestii zmywania - proszę próbować. Dopóki nie znajdzie się chętny, pozwolę sobie zgłosić się do księgi Guinessa z propozycją bicia rekordu w długości czasu taplania się w Ludwiku ;)(wyobrażacie sobie ile to naczyń?).

Ponieważ blog nie jest wyłącznie o domowych porządkach, ;) ale też o szydełkowaniu i takich tam, a ostatnio skończyłam (a właściwie nie skończyłam) na misiu, to i powrót swój na blogowe łono, właśnie od pokazania misia zacznę.



Miś skończony został chyba ze dwa dni po ostatnim poście, ale na pokazanie go tu już mi zabrakło weny i czasu. Co więcej, On już pracuje - prowadzi razem ze mną angielski dla przedszkolaków i spisuje się bardzo dzielnie.

Zabrakło mi również czasu (i weny) na pisanie, czytanie, kraftowanie, szycie, spanie... no po prostu wsiąkłam. W pracę i pewien bardzo dla mnie ważny i osobisty...powiedzmy - projekt edukacyjny. Tak, to dobra nazwa. I słowa więcej nie napiszę aż do końca.

Podsumowując: Żyję, z Mężem widuję się nocami, podczytuję Was - stęskniłam się, łapki mnie swędzą robótkowo i już nie chcę takich przerw, bo mam coś tam małego malusieńkiego do pokazania przecież. Padanie na pyś, powroty do domu po codziennej kilkunastogodzinnej nieobecności przecież tak zupełnie mnie nie powstrzymały od dłubania. Aż tyle, to się u mnie nie zmieniło ;)

Do zobaczenia wkrótce!

P.S. Nie poszłam zmywać. :D

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails